Jestem zadowolona. Wyszło na bogato, co mi się nie za często zdarza. W tym wypadku powróciłam do archaicznej i zapomnianej metody zwanej embossingiem na gorąco. A to za sprawą odkopania pudła z proszkami, które jak wiemy nigdy się nie kończą. I jako że pudło zostaje na wierzchu to są szanse na więcej. Przecież tyle różnych rzeczy da się z tymi proszkami zrobić, a scrapwowo kartkowy świat chyba o nich zapomniał.
widzę, że troszkę wykorzystałaś wolny czas i podziergałaś- super
OdpowiedzUsuńpięknie, ja niestety od embossingu jestem z daleka, ale masz rację prawie wszyscy zapomnieli jakie cuda można zrobić tą techniką.
OdpowiedzUsuń